Henryk Wieniawski w Wielkopolsce
Tytuł:
Henryk Wieniawski w Wielkopolsce
Autor: Edmund Grabkowski
Wydawnictwo:
Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego
Miejsce i data
publikacji: Poznań 1996
Ilość stron: 47
ISBN:
83-87164-00-3
W tej niewielkiej książeczce zawarto szczegółowe informacje dotyczące relacji Henryka Wieniawskiego z Poznaniem i Wielkopolską. Zaprezentowano m.in. litografie, fotografie, autografy listów, strony tytułowe pierwodruków, afisze, zapowiedzi koncertów i recenzje, które ukazały się w lokalnej prasie. Omówiono wreszcie okoliczności powstania trzech bezsprzecznie związanych z Wielkopolską dzieł tego wybitnego skrzypka, tj. Souvenir de Posen, Kujawiaka oraz Chanson Polonaise...
(...)
Kwietniowe koncerty [22-24 kwietnia 1854 roku] braci Wieniawskich
odbywały się w mieszczącej 800 widzów sali Teatru Miejskiego przy
obecnym placu Wolności, w obiekcie popularnej Arkadii, (...)
zbudowanym na początku XIX wieku z inicjatywy Wojciecha Bogusławskiego.
Dzień po dniu dali trzy koncerty przyjmowane z niesłychanym entuzjazmem.
Henryk grał Koncert Mendelssohna, utwory Ernsta, Paganiniego i własne
kompozycje: Adagio elegiaque op. 5, Poloneza D-dur op. 4 i
Souvenir de Moscou op. 6. W wykonaniu Józefa słuchano Koncertu
fortepianowego C. M. Webera, utworów F. Mendelssohna, F. Liszta i
własnych – Valse de Concert i Barkarolle. Szczególny
entuzjazm wywoływała wspólna kompozycja braci awizowana jako Wielki
polski duet (w istocie Grand duo Polonais op. 8 Henryka i op.
5 Józefa), powtarzana na żądanie słuchaczy na każdym koncercie. Gazeta
Wielkiego Księstwa Poznańskiego snuła takie refleksje po
wysłuchaniu tej kompozycji:
"Na zakończenie obaj bracia wykonali Wielki
polski duet przez siebie skomponowany. Wstęp z daleka
zapowiada coś narodowego, tak ukrytego jak w koronkach deseń, wzorek,
którego na pierwsze wejrzenie nie odgadniesz, ale po rozpatrzeniu się
poznasz, kędy go wiodła ręka mistrzowska. Nagle zwrot i już Krakowiak
suwa przed oczyma twojego słuchu, ale zaledwie napomknięty, tak wkrótce
majaczeje, że tylko obłoczek, dymek z niego długo, długo się unosi i
nareszcie znika w szumie tonów, któremi niby gankiem przechodzisz do
salonu, gdzie ozwie się poważny polonez, ale i ten długo nie potrwa i z
nim trzeba się rozstać z boleścią, bo tak uroczy, tak dzielny, żeby go
się posłuchać chciało i noc całą a tu granica koncertowi zakreślona; nie
pozostało nam przeto nic więcej, jak uczcić grzmotem oklasków rodaków
artystów i prosić o więcej" (...)
[fragment publikacji, s. 11-12]
Pozycja dostępna w siedzibie Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu.